Pisząc nimfa, mam na myśli technikę, nie rodzaj muchy. Nie ma chyba w naszym krajowym towarzystwie bardziej kontrowersyjnej metody łowienia jak na… . No właśnie na nimfę, ale zawsze ten negatywny obraz to „krótka nimfa” i co ciekawe większość z nas twierdzi, że na krótko nie lubi łowić a i tak większość łowi.
Można by spytać dlaczego ta nieszczęsna technika ma tylu przeciwników i niewiele osób w sposób oczywisty chwali się rybami łowionymi na nimfę. Dosyć często słyszymy
„ na nimfę, e to się nie liczy”.
Zapominamy jednak, że łowienie na nimfę to nie tylko przynęta pod szczytówką. Na imitacje larw można łowić wieloma sposobami. Długa nimfa pod prąd, prowadzona po skosie, przytrzymywana na długiej prostej lince z prądem rzeki, prezentowana jak mokra mucha, podbijana jak w wypadku wielu nimf którymi łowimy na jeziorach i pewnie jest jeszcze wiele sposobów prezentacji których nie jestem w stanie wymienić.
Niesławne imię krótkiej nimfy zwanej w świecie „Czeską nimfą”, wynika pewnie z ogromnej skuteczności samej metody i mniemanym wyłowieniu wszystkich ryb przez nie etycznych muszkarzy.
Wiemy, że zdecydowanie większą część życia np. pstrągi i lipienie pobierają pokarm w strefie przydennej i jest to jeden z łatwiejszych sposobów zaprezentowania naszych much na odpowiedniej głębokości. Na dodatek nawet nie trzeba umieć rzucać ;), aby móc łowić na „krótko”. Jak się okazuje wcale nie jest tak łatwo skutecznie łowić spod kija. Umiejętne dobranie ciężaru much, długość przyponu, umiejętność przytrzymywania, odpowiednie zacięcie, wcale nie takie proste.
Jeszcze bardziej skomplikowane jest skuteczne łowienie na „długą nimfę” pod prąd. Do wszystkich poprzednich czynników dochodzą umiejętność poprawnego rzucania i kontroli spływającej linki. W tej technice jeszcze bardziej istotnym jest dobranie odpowiedniej wagi much (muchy, nie zawsze musimy używać dwóch) i długości przyponu w stosunku do głębokości na jakiej chcemy prezentować nasze przynęty. Sygnalizatorem brań jest nasza linka, często w głębszych miejscach i przy ciężkich muchach używa się sygnalizatora brań. (można do tego celu używać dużej suchej muchy – New Zealand style i podwieszać nimfę pod suchą przywiązując ją np. do kolanka haczyka suchej muchy). Technika ta pozwala łowić wszystkie rzeczne gatunki ryb żywiące się owadami.
Prezentacje nimf w poprzek , czy też z prądem, na długiej lince, przypomina trochę łowienie na mokrą muchę. Bardzo skuteczne bywa przytrzymanie przynęt w miejscu gdzie spodziewamy się ryby. Zarówno łowienie pod prąd jak i z prądem często stosowane jest podczas łowienia wypatrzonych ryb. Łowienie na krótko w takich sytuacja bywa niemożliwe, bo podejście dużego pstrąga na płytkiej wodzie na kilka metrów na ogół kończy się spłoszeniem ryby.
Coraz częściej mamy okazję słyszeć o łowieniu na nimfę na wodach stojących, zarówno łososiowatych, jak i ryb spokojnego żeru. Czy innym jak łowieniem nimfą jest „buzzerowanie”?
Mikronimfki świetnie sprawdzają się do łowienia leszczy, płoci, wzdręg, czy okoni.
Złotogłowki i łowienie z opadu bywa zabójcze w karpiowo – leszczowych łowach. Nimfa jętki majowej prezentowana na długiej lince potrafi sprowokować nawet największą głowacicę, klenia, czy nawet bolenia. Nawet w wodzie słonej nimfa z długiej linki sprowokuje troć i wiele innych „słonych ryb”.
Nie wstydźcie się łowić na nimfę nawet na krótką, bo nie techniką jaka łowimy, a szacunek i poszanowanie przyrody, w tym ryb świadczy o nas.
Tekst: Igor Glinda